- Pierwszy raz miałem okazję uczestniczyć w takim zebraniu, ale mogę powiedzieć, że to bardzo fajna sprawa – stwierdził Prezes Kuźni Ustroń. - Mogłem więc osobiście poznać ludzi, których znałem tylko z nazwiska, albo z rozmów telefonicznych. Żyjemy w czasach, w których transfery czy sparingi załatwia się drogą elektroniczną i nie ma okazji popatrzeć sobie w oczy, a to jest też bardzo potrzebne. Dlatego uważam, że warto to robić.
- Prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej podczas dyskusji z działaczami wsłuchiwał się w głos prezesów małych klubów. Na co pan jako Prezes Kuźni Ustroń zwrócił szczególną uwagę?
- Spodobało mi się to co mówił Prezes Kula, bo to są także nasze przemyślenia, o konieczności zmian w systemie rozgrywek od IV ligi w dół. Uważamy, że ta formuła IV ligi w dwóch grupach, których mistrzowie na koniec sezonu grają baraże o awans do III ligi, już się wyczerpała. Wydaje mi się, że potrzebna jest zmiana. Niech faktycznie najsilniejsze drużyny amatorskie w województwie grają w jednej grupie, z której mistrz wejdzie do III ligi, czyli na szczebel profesjonalny. Natomiast pozostałe zespoły z ambicjami niech grają w silnych okręgówkach i to wcale nie będzie ujma, a wręcz przeciwnie, bo na przykład dla nas takie mecze z Beskidem Skoczów, Tempem Puńców czy innymi sąsiadami zza miedzy miałyby też swój smaczek. Spodobał mi się także ten pomysł ze zmianą nazwy, czyli zamiast IV ligi byłaby I liga śląska, a zamiast okręgówek II liga śląska. Może to być lepsze do pozyskania sponsorów, bo gra o coś najwyższego w województwie rozbudza wyobraźnię.
- Wyobraźnię młodych piłkarzy Kuźni Ustroń rozbudza na pewno pana piłkarska kariera. Który moment ze swoich 157 meczów w ekstraklasie, zwieńczony zdobyciem Pucharu Polski wspomina pan najchętniej?
- Zaczynałem w Kuźni Ustroń, z której jako 17-latek przeniosłem się do Czeladzi i grając w III-ligowym CKS-ie znalazłem się wśród bardzo dobrych piłkarzy. Dziesięciu z nich trafiło później do ekstraklasy. Ja razem z Pawłem Skrzypkiem i Robertem Szopą znalazłem się w Rakowie Częstochowa, a debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej, czyli zwycięski 1:0 mecz ze Stomilem Olsztyn w barwach Rakowa 5 sierpnia 1995 roku na częstochowskiej murawie, pozostał w pamięci na zawsze. Dobrych i bardzo dobrych występów było jeszcze później sporo, ale właśnie tamten pierwszy był szczególny i jak tylko przymykam oczy to widzę właśnie ten mecz.
- Jak pan został prezesem swojego macierzystego klubu?
- W Czeladzi mieszkałem do 44 roku życia. Przez całą karierę, czyli grając w Rakowie, Widzewie, Ruchu Chorzów, Polonii Warszawa i Podbeskidziu Bielsko-Biała, gdzie zakończyłem karierę zawodnika, rozpocząłem pracę trenera bramkarzy, byłem więc – można powiedzieć – czeladzianinem. W końcu jednak wróciłem w rodzinne strony i dalej pracując w trenerskim fachu jako trener bramkarzy Piasta Gliwice, Górnika Zabrze i obecnie reprezentacji Polski U19 jestem już związany z Ustroniem, gdzie żona z córkami zajmują się naszym rodzinnym interesem w branży hotelarskiej, dobrze znanej piłkarskim klubom. A jeżeli chodzi o moje działanie w Kuźni to muszę powiedzieć, że zaczęło się nieciekawie. Gdy 12 lat temu przyszliśmy do klubu z moim przyjacielem Romanem Zarębą i zobaczyliśmy jak to wszystko wygląda to postanowiliśmy reanimować Kuźnię, bo była w ciężkiej sytuacji. Przez pierwsze cztery lata Roman był prezesem, a ja wiceprezesem. Później zamieniliśmy się rolami, a 3 lata temu Roman zrezygnował. Nie zostałem jednak sam. W klubie jest dużo młodych ludzi, takich jak wiceprezesi Wojtek Panek i Adrian Sikora oraz członkowie zarządu Mateusz Żebrowski i Darek Czyż więc klub się ciągle rozwija. Mamy w sumie 11 grup młodzieżowych, bo w każdej kategorii wiekowej od piłkarskiego przedszkola do juniora jest zespół, a w skrzatach, żakach i orlikach nawet dwa, no i oczywiście pierwsza drużyna, która gra w IV lidze. Chyba w Podokręgu Skoczów jesteśmy jednym klubem, który ma taką naturalną ciągłość szkolenia.
- Jakie ma pan piłkarskie marzenia na 2023 rok?
- Wiadomo, że na pierwszy plan wysuwa się reprezentacja U19, bo z zespołem prowadzonym przez Marcina Brosza walczymy o awans do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Natomiast w klubie chciałbym żeby się nam jak najszybciej udało wychować dobrego zawodnika, który będzie mógł iść śladem piłkarzy, którzy z Kuźni Ustroń wybili się na pierwszoligowe, a nawet reprezentacyjne boiska. Natomiast w życiu prywatnym całej mojej rodzinie życzę po prostu zdrowia i mam nadzieję, że z czworga wnuków, dwójka chłopaków pójdzie śladem dziadka. Geny mają dobre (śmiech).