- To był dzień Walnego Zebrania Sprawozdawczo-Wyborczego – przypomina Bogusław Walica. - Ostatni normalny dzień 2020 roku. W nim jeszcze udało się nam jako ostatnim w Śląskim Związku Piłki Nożnej przeprowadzić zjazd bez reżimu epidemicznego, a już następnego dnia dowiedziałem się, że nic nie może się odbywać. W przeddzień wyjazdu na Mistrzostwa Polski Transportowców musiałem więc odwołać wyjazd naszej zakładowej drużyny. Musiałem także zacząć informować wszystkich zaangażowanych w organizowanie zgrupowań i meczów międzypaństwowych, że ani spotkanie reprezentacji U20 Polska – Anglia zaplanowane na 26 marca w Bielsku-Białej, ani mająca się odbyć 27 marca potyczka reprezentacji U19 Polska – Estonia w Ustroniu, nie dojdą do skutku. Wtedy myśleliśmy, że to wszystko potrwa kilka tygodni i wrócimy do normalnego sportowego życia, ale dzisiaj już wiemy, że niewidoczny koronawirus okazał się mocniejszy niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
- Czy to znaczy, że rok 2020 dzieli pan na okres przed 13 marca i po tej dacie?
- Trudno tego nie zrobić wspominając choćby galę 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej z 10 stycznia. To była pierwsza z cyklu uroczystości i cieszyliśmy się z jubileuszu, z tego, że spotykamy się z tymi, którzy są z nami na co dzień oraz z wyjątkowymi gośćmi, a za takiego można było uważać reprezentacyjnego bramkarza i czterokrotnego mistrza Polski Jana Gomolę, którego – po latach – „przywróciliśmy” śląskiej i polskiej piłce. Podziękowaliśmy zasłużonym działaczom i wspierającym nas samorządowcom oraz dziennikarzom propagującym piłkę nożną w naszym regionie, a także kolegom działaczom zza południowej granicy. Była też chwila wzruszenia gdy śpiewaliśmy „Ojcowski dom” oraz salwy śmiechu na występie Masztalskich. Również na wyborach 12 marca, na których jako jedyny kandydat, popierany przez zdecydowaną większość klubów, otrzymałem jednomyślne poparcie, była okazja do podziękowań za dotychczasową współpracę oraz czas planowania tego co chcemy jeszcze zrobić. Ale 13 marca okazało się, że piłka nożna stanęła w miejscu. Wiosna bez rozgrywek, bez działalności, przy moim dotychczasowym trybie życia, była czymś zupełnie nowym. Poznałem co to znaczy czas dzielony tylko na pracę i dom, bez tego wszystkiego co wypełniało mi tak zwany czas wolny.
- Co było najtrudniejsze w powrocie do rozgrywek?
- Gdy latem pojawiła się nadzieja, że drużyny wrócą na boiska trzeba było przygotować nowy system rozgrywek i zredagować nowe regulaminy. Zawsze w takich wyjątkowych sytuacjach są plusy i minusy, ale mogę powiedzieć, że udało się wybrać chyba najlepszy wariant, a najważniejsze, że rundę jesienną – z wyjątkiem jednego, przełożonego na wiosnę, meczu grup młodzieżowych – udało się praktycznie rozegrać w całości. Warto też w tym miejscu podkreślić, że jeszcze nigdy Podokręg Skoczów nie miał w klasie okręgowej aż tyle drużyn, bo mamy ich w tym sezonie aż 11.
- Z jakimi nadziejami wkracza pan w rok 2021?
- Nauczony sportowym, ale i życiowym doświadczeniem, za dużo się po tym Nowym Roku nie spodziewam. Życzyłbym sobie i wszystkim tworzącym rodzinę piłkarską, żeby wróciła normalność sprzed marca 2020 roku. Mecze w dobie obostrzeń, czyli bez kibiców, pokazały nam, to czego wcześniej nie dostrzegaliśmy, czyli to jak jest ważne dla lokalnych społeczności. Zamknięcie, odizolowanie, oglądanie meczów tylko na ekranie, rozmowy jedynie przez telefon czy nawet wideo spotkania online, to nie to samo co bezpośrednia dyskusja. Przed ponad ćwierć wieku współpracowaliśmy z naszymi sąsiadami zza południowej granicy organizując wspólnie turnieje. Nawet brak finansowania nam nie przerwał tej wspólnej działalności więc chciałbym, żebyśmy to dalej prowadzili. Także bardzo dobrze układająca się współpraca ze starostwem i władzami samorządowymi pozwoliła wypracować wsparcie dla naszych klubów z powiatu cieszyńskiego oraz trzech z gminy Pawłowic i wierzę, że nadal ich działalność będzie wspierana, choć zdaję sobie sprawę, że sytuacja budżetowa jest trudna. Ale Nowy Rok zawsze przychodzi z nadzieją więc życzę całej naszej rodzinie piłkarskiej radosnych spotkań na boisku. Kiedyś byłoby „tylko” tyle, a teraz to jest „aż tyle”.